Śnieżne czapy wyginają gałęzie drzew niemal do ziemi. Te, w których tkance nie krążą już życiodajne soki, pod naporem białego ciężaru łamią się z trzaskiem i z łoskotem spadają na ziemię. Są też takie, które rozrosły się do wielkich rozmiarów i nie są w stanie utrzymać własnego ciężaru oraz dodatkowego mokrego śniegu i pokonane również kończą żywot u stóp swojego drzewa.
Jeśli jednak przetrzymają napór i doczekają ocieplenia, kiedy śnieg zacznie osuwać się z nich i spadać kroplami wody, gdy wiatr pozrzuca białe kokony, wtedy z wielką werwą wyprostują się, rozkołyszą i zakwitną.
Czy na co dzień nie spotykamy się z takimi sytuacjami w naszym życiu? Kolejne trudności, życiowe przeszkody kładą się wielkim ciężarem na naszych barkach. Dźwigamy je, uginając się coraz bardziej i bardziej. Coraz bliżej nam do ziemi. Karki trzeszczą, kręgosłupy bolą a o kolanach nawet szkoda wspominać. Bywa tak, że niektórzy z nas pękają jak sucha gałąź i z trzaskiem lądują na ziemi. Brakuje energii, opanowuje nas apatia, rezygnacja. Są też i tacy pośród nas, których własna wielkość pozbawia podparcia w drzewie, z którego wyrastają. Własny ciężar i trochę bagażu dodatkowych problemów łamie ich i upadają. Ostatecznie okazuje się, że też są tylko ludźmi, choć może sami mieli na ten temat inne zdanie.
Jeszcze inni korzystają z pomocy wiatru i słońca. Czasem ciężar spadający z tych wyżej jakimś cudem pomaga też strącić ich własny. Po zrzuceniu męczącego balastu, na nowo wolni i swobodni doczekują wiosny i rozkwitają. Co ciekawe i dobre, tych jest wśród nas najwięcej!
Aenean congue blandit semper. Nulla sodales convallis risus vitae ultrices. Sed tempor nulla vel sodales facilisis. Curabitur cursus egestas bibendum.