Słodki zapach kwitnących łąk, kojący widok kołyszących się zbóż, szum wiatru pomiędzy gałęziami drzew. Kiedy myślę o młodości właśnie takie obrazy przychodzą mi do głowy. I dziewczęta, dla których tak bardzo udawałem, że potrafię grać na gitarze…, że naprawdę grałem! Tak bardzo udawałem śpiew, że naprawdę całkiem dobrze śpiewałem. I uczucia… Tak mocno kochałem…
Nie chciałbym, aby kiedykolwiek te wspomnienia zatarły się w mojej pamięci. Co wtedy pozostanie? Brak zapachu łąk, brak gry na gitarze? Jak w ogóle może pozostać brak czegoś? Nie. Wtedy traci się wszystko, nawet poczucie straty – nie tak bardzo to dotkliwe, kiedy w ten sposób spojrzy się na problem.
Zdjęcia. Obrazy. Te pozostają chyba najdłużej. Jakie wrażenie zaciera się najszybciej? Znajomy dźwięk głosu kochanej skrycie dziewczyny? Zapach łąki – tej konkretnej, na której urządziliśmy sobie postój podczas górskiej wędrówki? Wspomnienie marzeń, jakie snuliśmy leżąc wieczorem przy ognisku w lesie?
Mnie, przynajmniej na ten moment, ratują obrazy. Również te ruchome, na które nie potrzebuję gigabajtowych kart pamięci. Na razie – na szczęście! – jeszcze wystarcza mi mojej.
Aenean congue blandit semper. Nulla sodales convallis risus vitae ultrices. Sed tempor nulla vel sodales facilisis. Curabitur cursus egestas bibendum.