Jest taka miejscowość na lubelszczyźnie, która nie wyróżnia się niczym szczególnym. Sklep, kościół, szkoła. Zazwyczaj przejeżdża się przez nią i tyle. Teraz powinienem napisać: a to błąd! Jednak nie napiszę. Sam tak przez nią przejeżdżam. Inaczej sprawa wygląda, gdy weźmiemy pod uwagę tereny wokół tej miejscowości. Piękne, choć w dużej mierze nasadzane lasy, rozległe łąki i pola. Pełno tu zwierzyny – w środku dnia natknąłem się na polującego lisa (niestety z 200mm obiektywem nie udało mi się podejść na tyle blisko, by zdjęcia miały jakąkolwiek wartość, poza czysto dokumentacyjną), sarnę, błotniaki łąkowe, trzmielojady i kobuza. Nie wspominam nawet o krukach, myszołowach, dzięciołach…
A tymczasem… Kwiatek. W dodatku rosnący tuż przy drodze! Jakoś tak… mało… Za to ten fiolet! Ta zieleń liści wokół! Przekonałem sam siebie, że warto i na kolanach, opierając aparat o plecak zrobiłem mu zdjęcie. Początkowo wydawało się nieciekawe, dlatego minęło sporo czasu nim do niego wróciłem. Kiedy przyjrzałem się dokładniej okazało się, że na kwiatku siedzi jakieś stworzenie.
f5.6, 1/50s, ISO200
Być może właśnie to odkrycie sprawiło, że zdjęcie nabrało dla mnie sensu i głębszego znaczenia. Nieoczywista naoczność – taki w tym momencie ukułem zlepek pojęć (intrygujące, prawda?).
Zrobiłem tego dnia kilka zdjęć (między innymi dzięcioła czarnego w locie, parki dzięciołów dużych przy dziupli), ale tak naprawdę tylko dwa zatrzymały mnie na dłużej. O tym drugim już wkrótce.
Aenean congue blandit semper. Nulla sodales convallis risus vitae ultrices. Sed tempor nulla vel sodales facilisis. Curabitur cursus egestas bibendum.