Deszcz i mgła. Obecności przepięknych gór można się tylko domyślać przeglądając w Internecie fotografie zrobione przez innych. To powoduje, że narasta determinacja i w końcu wsiadam do samochodu. Jadę bez mapy, choć wiem, że najbardziej znane i malownicze szczyty leżą w przeciwnym kierunku. W obecnych warunkach nie ma to jednak żadnego znaczenia. Ważne, żeby się ruszyć i mieć szansę na jakiekolwiek kadry. Przede wszystkim jednak nie chcę spędzić dnia siedząc w fotelu.
Pogoda się nie polepszała a czas leciał. Zaparkowałem na jakiejś górce i poszedłem się powłóczyć. Niesamowicie wygląda jesienno-zimowy las! Jeszcze wypatrzyć można soczyście zielone paprocie, czy złote liście brzozy, podczas gdy na ziemi zalega już całkiem sporo śniegu. W pewnym momencie złapałem się na tym, że wypatruję już tylko takich kontrastów, a jednocześnie całkowicie przestałem myśleć o górach, które na pewno gdzieś tu były… Najważniejsze w tej przygodzie było to, że nawet do głowy mi nie przyszło, aby schować aparat, mimo że mżawka nie obchodziła się z nim najłagodniej.
Z pewnością chcę odwiedzić Małą i Wielką Fatrę latem i wtedy zmierzyć się z nimi fotograficznie. Na razie mam satysfakcję, że kiedy brnąłem przez śnieg i czołgałem się w nim tak naprawdę nawet te kadry nie były ważne, lecz fakt, że wciąż mi się chce! Czułem wielką radość przedzierając się przez krzaki, nawet kiedy po skórze przejechała mi gałąź uzbrojona w ostre kolce. Prawdziwy smak przygody. Mam nadzieję, że nigdy mi to nie przejdzie.
Aenean congue blandit semper. Nulla sodales convallis risus vitae ultrices. Sed tempor nulla vel sodales facilisis. Curabitur cursus egestas bibendum.