Wodnik? A może bohater, który musiał zanurzyć się w przerębli z zimną wodą, później w kotle z wrzątkiem, aby udowodnić swą odwagę i wartość? Nie wiem, spóźniłem się. Las milczał.
Podszedłem do oczka po śladach zostawionych przez tajemniczą postać, spojrzałem w dół. Mrugało do mnie złoto-zielonkawo. Nie wiem czy to ja się w nie wpatrywałem, czy ono we mnie. Pewnie zabawiłbym przy nim dłużej, gdyby nie to, że w pewnym momencie poczułem, że zanurzam się w błotnistej lodowej kaszy… Czy zostałbym tam na wieczność, gdybym nie wrócił po własnych śladach?
Powoli wycofałem się jednak z postanowieniem, że zajrzę tu wczesną wiosną, kiedy las stanie się bardziej skory do snucia opowieści. Na razie tylko pomrukiwał coś niewyraźnie przez sen o starych czasach, gdy drzewa koronami sięgały gwiazd a korzeniami krainy podziemnej; o dziwnych, dawno zapomnianych stworzeniach, które przepędzone zostały krzykiem ludzi i przeraźliwym rykiem ich maszyn; o nas, że gdzieś zagubiliśmy się w plątaninie fałszywych szlaków wiodących na manowce przez betonowe puszcze…
Aenean congue blandit semper. Nulla sodales convallis risus vitae ultrices. Sed tempor nulla vel sodales facilisis. Curabitur cursus egestas bibendum.