Któż nie grał kiedyś w tę „karciankę”? Wiele wyjazdów czy spotkań ze znajomymi celebrowało się przy stole „rypiąc” w karty. Oczywiście, „tysiąc” nie był jedyną znaną nam grą. Makao, cygan, a dla bardziej zaawansowanych brydż… Oj, było w czym wybierać. Szczególnie przydawało się to w deszczowe dni…
Tysiąc był chyba najzwyklejszy ze zwykłych, ale jednocześnie gra w dobrym towarzystwie (a tylko w takim się odbywała) zawsze przynosiła mnóstwo radości i śmiechu.
Dziś odświeżyłem sobie tamte dni rozgrywając kilka partii w, niestety mocno okrojonym, gronie rodzinnym – mimo to, rzecz jasna, towarzystwo było zacne! Bywa tak, że siedzisz sobie z umysłem w czymś zupełnie, z punktu widzenia ważnych spraw, nieistotnym, gdy nagle doznajesz olśnienia i przychodzi refleksja – mieliście tak kiedyś?
Święta świętami, a refleksja okazała się porażająca, dosadna, zwykło-dzienna. Otóż cierpię na pewną przypadłość, która w trakcie toczącej się rozgrywki została obnażona do kości. W pewnym momencie, po podliczeniu punktów okazało się, że o wiele za nisko licytowałem i mogłem ugrać ich dwa razy więcej. Po którymś razie z kolei, przy jednocześnie świetnej ocenie sytuacji, gdy należało spasować, stwierdziłem, że niestety, ale tę tendencję od dłuższego czasu zauważam w prawdziwym życiu. Jedyna różnica (niestety na niekorzyść życia) jest taka, że w grze w ten sposób udało się zwyciężyć, natomiast w życiu podobna kalkulacja niekoniecznie prowadzi do satysfakcjonującego efektu.
Siedzę sobie przy świetle lampki, słuchając muzyki. Gra dawno się skończyła, wszystkie nieudane licytacje już za mną. Przez pamięć przelatują sytuacje, gdy licytowałem zbyt nisko, nie doceniając tego, co mam na ręku lub zebrałem na musiku. Przewijają się przez głowę momenty, kiedy pasowałem i okazywało się to trafnym wyborem. Tych było znacząco mniej… A takie, gdy przeszacowałem – rzuciłem się z motyką na słońce? Niestety, tych sobie nie przypominam.
Gdzie jest ukryty klucz?
Jak powiedział w trakcie rozgrywki mój brat Michał:
Niezwykła analiza przy zwykłej grze
Jak jest u Ciebie z oceną ryzyka? Przewidywaniem strat i zysków? Co Cię blokuje przed realizacją Twoich możliwości, Twoich mocy twórczych? Jak licytujesz? Rzucasz się z motyką na słońce?
PS. Skoro o Michale mowa, to zapraszam na jego stronę WWW pełną niezwykłych zdjęć podróżniczych:
Aenean congue blandit semper. Nulla sodales convallis risus vitae ultrices. Sed tempor nulla vel sodales facilisis. Curabitur cursus egestas bibendum.